Jacek Łęski Jacek Łęski
237
BLOG

Konto w Szwajcarii

Jacek Łęski Jacek Łęski Polityka Obserwuj notkę 91
Czytam sobie ostatnio o Dochnalu i jego zeznaniach.  Moją uwagę zwróciły dwa zjawiska. Po pierwsze bardzo zabawne były kometarze dotyczące przecieków kontrolowanych. Oplatali te kocopoły i dziennikarze i politycy. Aż do absurdalnej konkluzji, że warto by komisje śledczą powołać, która wyjaśniłaby źródło przecieków. A to najzwyczajniej w świecie Leszek Kraskowski z Dziennika poszedł do sądu złożył podanie o dostęp do akt i przeczytał. Proste jak konstrukcja cepa.

Za czasów dziennikarskich spotykałem się z licznymi opiniami, jak to dziennikarze śledczy dostają gotowce od służb specjalnych. Stąd są tak dobrze poinformowani. W większości wypadków była to wierutna bzdura, a poglądy takie głosili najczęściej ci, co się trudniejszych tematów wymagających grzebania w dokumentach palcem nie dotykali.

Druga rzecz poniekąd z tej samej beczki. W zeznaniach Dochnala pojawiają się zarzuty, że politycy brali łapówki, zakładali konta w Szwajcarii, załatwiali lewe interesy.
Co robią dziennikarze z tymi zarzutami? Pytają polityków czy to prawda. - Nieprawda - odpowiadają politycy. - Aha - komentują dziennikarze.

Opinia publiczna dostaje informację, że jeden pan na drugiego coś powiedział, a ten drugi mówi, że to nieprawda. A jak było? Nie wiadomo, bo niby skąd.

Kiedy opisywałem działalność w Polsce Siergieja Gawriłowa, ten został zaproszony na wywiad do programu prowadzonego przez nieodżałowaną wybitna publicystkę Jolantę Pieńkowską (tą co zawsze wyglądała jakby się bała wyrzucenia z pracy). 
- Czy jest pan rosyjskim szpiegiem - zapytała w  pierwszych słowach swojego programu Jolanta P. 
- A czy ja wyglądam na rosyjskiego szpiega - odpowiedział z szerokim jak Wołga uśmiechem Siergiej G. 
- Ha, ha - roześniali się oboje.

Szczerze mówiąc wyobrażałbym sobie, że zadaniem dziennikarzy w takiej sytuacji jest sprawdzenie, czy zarzuty trzymają się kupy i która wersja wydarzeń jest bardziej prawdopodobna. 
Tylko to wymaga dziennikarskiego śledztwa, dociekliwości, czasu, pieniędzy i cierpliwości szefów redakcji. No i oczywiście trwa dłużej niż napisanie zgrabnego komentarza.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka