Czytając gorzkie refleksje Bertolda Kittla na temat dziennikarstwa śledczego przypomniałem sobie naszą rozmowę na podobne tematy sprzed paru lat. Moje spostrzeżenia na temat ówczesnego dziennikarstwa były bardzo podobne. W okresie szczytowym Kwaśniewszczyzny wspartej Michnikowszczyzną atmosfera w mediach była tak duszna, że rzygać się chciało. Bertold uważał wtedy, odejście z mediów to pójście na łatwiznę i trzeba starać się pracować w warunkach jakie są. Ja uważałem, że przestrzeń dziennikarskiej wolności jest tak ograniczona, że lepiej dać sobie spokój. Rozumiem, że dziś i on ma podobne odczucie.
Pozostanę przy swoim, że w mediach polskich działo się bardzo źle od dawna. Za czasów SLD cała ta ekipa była w mediach pod swoistym parasolem ochronnym, o którym dzisiejsi PiS-owcy moga tylko pomarzyć. Po odejściu z dziennikarstwa bywałem powiernikiem żali i frustracji tych, co zostali i miali uwalane teksty, oskarżano ich o to, że są psami łańcuchowymi UOP czy ABW, względnie dziennikarskimi killerami na zamówienie polityczne. Pamiętam jak wbijali zęby w ścianę nie mogąc sobie znaleźć miejsca. Jak na przykład z TVN wywalano zdolnego dziennikarza, który jako jeden z pierwszych chciał opublikować materiały o kulisach afery w Starachowicach. Wszystko bez słowa komentarza kolegów po fachu.
Tak, "dziennikarstwo śledcze" zdewaluowało się potwornie między innymi dlatego, że w czasach, gdy z zawodu w latach 1998 - 2004 wypychano wartosciowych ludzi to reszta najczęściej milczała, co najwyżej przekazywała prywatne wyrazy ubolewania. Nie piszę tego w tonie pretensji. Takie jest życie. Tylko, że syf nie zaczął się ani wczoraj ani dzisiaj.
Od lat mamy w największych polskich mediach jednej strony hucpiarskie, wręcz chamskie teksty udające reportaże śledcze, z drugiej strony blokowanie karier ludzim dociekliwym i niewygodnym. Efekt jaki jest każdy widzi. Dla poziomu i wiarygodności polskich mediów to katastrofa. A raz uruchomiony mechanizm degradacji jakoś nie chce się zatrzymać.
Podobnie robienie karier na lizaniu d... politykom nie jest wynalazkiem IV RP. W III RP też obowiązywała zasada, że pokorne cielę dwie matki ssie. Dobrze widać to na przykładzie całego towarzystwa z Polityki, czy medialnych tuzów TVN i Polsatu. Dotyczy to także średniego stafu redaktorskiego w TVP.
Moim zdaniem korzeniem zła jest układ właścicielski w polskich mediach - uwikłanych politycznie i biznesowo w różne ciemne sprawki i partykularne rozgrywki. Takim właścicielom dziennikarstwo śledcze potrzebne jest jak dziura w moście. Im potrzeba sprawnych zabawiaczy, utalentowanych propagandzistów, speców od "ciekawostek" i innych "pracowników mediów".